Rozpływam się. Zmieniłam czarną sukienkę na białą licząc, że trochę pomoże to w wytrzymywaniu wysokich temperatur, ale albo nie pomogło wcale, albo dzisiaj było cieplej, niż tydzień temu. Jedynym jasnym światełkiem są buty, które to sobie wczoraj nabyłam - buty tak wygodne, że można w nich biegać w upał po całej Warszawie. Za tydzień, gdy się zupełnie zakurzą (buty w kolorze kremowym!), będę pewnie psioczyć, że muszę je umyć. Ale to dopiero za tydzień.
A dzisiaj jadąc tramwajem widziałam pana w czerwonym sportowym kabriolecie (na oko wyglądało mi na Ferrari, ale pewna nie jestem - w każdym razie coś ferraripodobnego), w słomianym kapeluszu kowbojskim. Ma się tę fantazję...:)))
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz