2008-01-31

Dla oczyszczenia umysłu

Podobno prowadzenie codziennych zapisków zmniejsza poziom stresu i oczyszcza umysł, tak więc mam jakiś powód, aby dokonać dzisiejszego wpisu.

Z Banku zadzwonili, żebym nie kłopotała się z przychodzeniem w piątek, bo mają jakieś 'problemy lokalowe' i zapraszają w poniedziałek. Na 9, do 17. Introduction Day... Mam nadzieję, że chociaż jakąś herbatkę w międzyczasie zapodadzą:))

A dziś mam egzamin z analizy ekonomiczno-finansowej. Dosyć mam już tych wszystkich wskaźników, płynności, zadłużeń i innych pierdół. To nic, że będę się tym zajmować w pracy;)) Tam przynajmniej będzie jakiś sens ukryty w tych liczbach, tutaj dziobię na sucho - tak więc można zwariować:)

Najlepszym przyjacielem studenta w czasie sesji okazuje się być Pluszzz (nie żebym ich tam reklamowała;)). Ciągle nie potrafię pić kawy, a coli w dużych ilościach też nie jestem w stanie spożywać. Bez Plusza przespałabym większość przedegzaminowych nocy... Tym bardziej, że potrafię odpłynąć już w okolicach godziny 23 - wstawszy o 9, taka jestem zdolna;))

Pogoda w Wiosce brzydka. Na szczęście nie pada. No, i nie świeci po oczach:))

2008-01-27

Nowa praca:)

Zadzwonili! Jednak do czegoś się nadaję - udało mi się przejść przez morderczą kwalifikację;)) Zaczynam w piątek...:)

2008-01-10

Interwju

Zaproszono mnie niedawno na - kolejne już - interwju* do Wcale-Nie-Tak-Dużego-Banku. Po testach kwalifikacyjnych i rozmowie z panią z HR-u miałam rozmowę z Panem-Zastępcą-Dyrektora-Departamentu + do rozwiązania kejs**. Oczywiście Pan-Zastępca-Dyrektora-Departamentu był dokładnie taki, jakim go sobie wyobrażałam - po czterdziestce, żonaty, dość spory brzuszek wciśnięty w dość drogi garnitur. Klasyk.

Sama rozmowa... Masakra! Dwoiłam się i troiłam, zaprzęgłam cały swój czar i urok osobisty. Rzecz jasna, przyszłam zrobiona na bóstwo - sukienka, biała bluzeczka, dyskretny makijaż. Na powitanie - odpowiednio mocny uścisk ręki. Staranny dobór słownictwa (elokwentnie, ale bez przesady, bo to śmiesznie wygląda). Mimika, postawa, gestykulacja - wszystko według zasad. No dosłownie sama zakochałabym się w sobie po tej rozmowie.

A facet nic. Ściana. Wypowiedzenie prostego zdania zabierało mu 4x więcej czasu niż normalnie. Zero emocji na twarzy. Wciągnięcie go w jakąkolwiek rozmowę okazało się niemożliwe.

W zasadzie jednak mam nadzieję, że mimo braku jakiejkolwiek reakcji z jego strony na moją osobę wywarłam na nim pozytywne wrażenie i mnie chociaż zapamięta...:)

Drugi ORYGINALNY bankowiec (bo tych z uczelni trudno nazwać bankowcami, skoro pracują prawie wyłącznie na uczelni) nawiedził nas na wykładzie z zarządzania ryzykiem. Nazwijmy go roboczo Pan-Od-Ryzyka-Z-Bardzo-Dużego-Banku. Prowadził dla nas wykład na temat struktury swojej organizacji i zarządzaniu ryzykiem w tejże. Jego wypowiedź można by określić w pięciu słowach: 'de facto ogólnie rzecz biorąc'. Słowa były nie tylko najczęściej pojawiającymi się w jego wypowiedzi, ale też były jedynymi, które tak naprawdę zapamiętałam. I genialnie charakteryzują ogólny styl wypowiedzi owego Pana.

W każdym razie, jeśli w bankach pracują tylko i wyłącznie tacy ludzie, to ja po miesiącu albo się potnę albo przekwalifikuję i zostanę kwiaciarką. Serio.



* i ** - moi drodzy, bo teraz nie mówi się: rozmowa kwalifikacyjna ani studium przypadku - teraz mamy interwju i kejsy, czy tego chcecie, czy nie. Polska język, fajna język, ale angielski brzmi przecież bardziej profesjonalnie...