2009-07-31

.

Nie wiem, czy tylko ja tak mam, czy jest to może częściej spotykane zjawisko. Dyskutuję z jakimś facetem (albo - co częstsze u mnie w pracy - z grupą facetów) i śmiem posiadać odmienne zdanie. I kiedy już on traci cierpliwość i nie jest w stanie mnie przekonać do swoich racji, słyszę koronny argument 'no już weź nie wymyślaj'. Jakby moje zdanie było li tylko kaprysem rozpieszczonej panienki, pozbawionym sensu i nie wnoszącym nic do sprawy...
 
Zastanawiające, że nigdy nie słyszałam tego tekstu skierowanego przez faceta do innego faceta...
 

2009-07-27

.

Czasami człowiek ma takie wrażenie, że nadaje się co najwyżej do gotowania obiadów i robienia za dekorację...
 

2009-07-22

Impossible is nothing

Praca z wszelkiej maści informatykami, pseudo-informatykami, programistami, bazodanowcami, adminami i pewnie facetami w ogóle przypomina czasami walenie głową o ścianę. Przedstawiasz im problem - potrafią tydzień zastanawiać się, jak go rozwiązać, nie dochodząc do żadnego sensownego wniosku. Przedstawiasz im rozwiązanie problemu - prosty algorytm na osiągnięcie sukcesu - odpowiadają, że 'takie rozwiązanie nie może być zastosowane', 'to wymaga zbyt dużego nakładu pracy' lub 'z metodologicznego punktu widzenia nie powinniśmy tak robić'. A w tym czasie myślą sobie: 'kurde, przychodzi jakaś panna i znajduje rozwiązanie, którego wcześniej nie widzieliśmy - nie możemy przyznać, że tak się da'. Na koniec wkurzasz się, siedzisz przez cały dzień z książką, grzebiesz w googlu, poprawiasz dane i osiągasz zamierzony cel. Na Twój radosny komentarz 'mówiliście, że się nie da, ale mi się udało' większość z nich i tak skomentuje 'ale poświęciłaś na to cały dzień'...
 
Na koniec, z dedykacją dla wszystkich panów:
 
“It is either easy or impossible.”
Salvador Dali
 
“Impossible is a word to be found only in the dictionary of fools.”
Napoleon Bonaparte
 

2009-07-16

:)

Wredni Admini Wszystkich Adminów mojego Banku zablokowali mi dostęp do bloggera, ale ja i tak zrobię ich w konia i opublikuję tę notkę! Ha! Nie dam się tak ograniczać, to jest zamach na moją wolność! Ograniczanie praw obywatelskich! Dosyć! :)
 
Doooobra, w sumie to ich rozumiem, w sumie to nie powinnam robić prywatnych rzeczy w pracy. Ale po jakimś czasie patrzenia w tabelki wypełnione cyferkami, prezentacje, pdfy, kwoty rezerw, zaangażowań, przeterminowań i w inne tego typu ciekawe rzeczy człowiek ma ochotę przez chwilę zrobić coś innego. Lekkiego. Nie wymagającego myślenia. Na przykład napisać notkę o niczym lub poczytać sobie na Plotku o najnowszej operacji plastycznej jakiejś nic_nie_znaczącej_gwiazdki_kina_klasy_b :)
 
Dzisiejszy dzień był spokojny jak nigdy. Żadnego raportu do zrobienia na wczoraj, maile prawie nie przychodziły, nic, tylko się obijać. Z nudów zmusiłam Przystojnego_Kolegę_Z_Biurka_Obok do odbycia ze mną kilku lekcji z SQLa i - co było do przewidzenia - mam naturalny dar do pisania selectów:)) Jest to oczywiście moja własna opinia, nie poparta żadnymi dowodami, ale tak sobie wmawiam i nie dam się przekonać, że jest inaczej! :))
 

2009-07-14

.

Zaczęłabym tę notkę jak to mam w zwyczaju, czyli 'dawno tu nie pisałam' :)

Ale nie, będę oryginalna i zrobię to dzisiaj inaczej. A w zasadzie to nie zrobię, bo mi Admini Wszystkich Adminów w tym Banku poblokowali część stron i nie mogę się zalogować na blogspota (tłumaczą, że to kwestia bezpieczeństwa, ale ja i tak swoje wiem - wredni są i tyle!).

Nie pisałam jakieś trzy miesiące, a w tym czasie zmieniło się pewnie więcej niż w ciągu ostatnich trzech lat. Ale nie będę zagłębiać się w szczegóły - nie dzisiaj i nie tutaj!

Nowe mieszkanie przywitało mnie zestawem niespodzianek - jajkiem za kaloryferem (pozdrawiam poprzedniego lokatora!), gniazdkiem telefonicznym z przeciętym kablem, spłuczką działającą według sobie tylko znanych reguł i remontowaną windą (a mieszkanie na 10 piętrze). Ale ogarnęłam już ten chaos i jestem zainstalowana - odkurzacz kupiony (na raty), wyciskacz do czosnku kupiony (stary gdzieś zgubiłam), nawet mopa mam (chociaż jeszcze nie używałam! :)).

Jest dobrze.