Nasze_Ulubione_Kino (reklamować nie będę, ale mieszkamy rzut beretem od Galerii Mokotów, więc można sobie wykoncypować:)) zrobiło ogromny krok w dziejach ludzkości i wprowadziło coś, o czym już dawno z NN marzyliśmy. Mianowicie: zakup biletów przez internet. Dotychczas można było co najwyżej zarezerować bilet, ale odebrać je trzeba było i tak w kasie, odstawszy wcześniej swoje. Tym bardziej w godzinach kinowego szczytu, czyli w piątki wieczorem - które są niestety naszą ulubioną porą:) W każdym jednak razie, rezerwacje trzeba odbierać najpóźniej pół godziny przed seansem i parę razy udało się nam 'spóźnić' po odbiór biletów (tak bardzo 'zajęci' byliśmy czekaniem w kilometrowej kolejce).
No i przyszedł ten dzień... Dzień, który zapamiętamy na długo. Premiera najnowszego Bonda:))) Wchodzę sobie na stronę N_U_K (nie mylić z Nową Umową Kapitałową:)) z zamiarem rezerwacji biletów, a tu obok przycisku 'rezerwacja' jest przycisk 'kupuj i drukuj'. Normanie mowę mi odjęło, a jak już odzyskałam, zawołałam NN, coby też go na chwilę przytkało z zaskoczenia:))
Bileciki kupiliśmy. W kinie zjawiliśmy się 5 min przed seansem, zadowoleni, że jeszcze tylko kupimy pop corn i zasiądziemy w fotelach. Ale nie dane nam było... W prawdzie przed kasami z biletami kolejek praktycznie nie było, ale w barze kolejki były ogromne. Plus był jeden - świeży pop corn:)) W każdym razie, po odstaniu 10 min. w kolejce do baru należało przetransportować się na koniec nie krótszej kolejki do osób, które sprawdzały bilety i wpuszczały do sal.
Nie jestem w stanie do końca wytłumaczyć powodu tych ogromnych kolejek. James Bond? Sobota wieczorem w długi weekend? Bilety, które można kupić przez internet (no ale w kolejce większość ludzi miała normalne)? Pojęcia nie mam. W każdym razie, prawie udało się nam pobić nasz pop cornowy rekord, który polega na tym, żeby jak najszybciej ten pop corn pochłonąć. Z reguły kończymy w ciągu pierwszych dziesięciu minut filmu (wiecie, trailery filmów, puszczane przed filmem właściwym są bardzo zajmujące:)), czasami kończymy jeszcze na reklamach. W sobotę prawie udałoby się nam zjeść ten pop corn jeszcze przed wejściem na salę...:)))
A Bond? Cały film biega wściekły, nie pije martini, nie przedstawia się ładnie, nie śpi ze swoją 'dziewczyną'. Jeździ głównie Range Roverem, bawi się ciągle komórką i kilka razy przeczy grawitacji.
Ale w dalszym ciągu jest zabójczo przystojny... :))
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz