Nigdy nie pytaj komputerowca, jaki ma komputer. Jeśli używa Maca, sam się pochwali. Jeśli nie, po co wpędzać go w zakłopotanie.Tom Clancy
2008-05-19
A tak przy okazji mojego nowego komputerka...:)
2008-05-18
Niemoc tfu!rcza
Napisałabym coś ale... mi się nie chce:)
Odnoszę wręcz wrażenie, że dużo łatwiej jest pisać bloga w stylu "nikt mnie nie kocha". Albo inaczej - dużo łatwiej znaleźć czytelników takich wywodów, bo nieszczęście ludzkie zawsze znajdzie sobie więcej czytelników. A więcej czytelników to łatwiejsze pisanie - bo człowiek jest istotą próżną i chciałby być zauważany;)
Co tam w Wielkim Mieście? Pada. Na szczęście, jest weekend, więc nie trzeba nigdzie się ruszać. Miałam ochotę wybrać się wczoraj na Noc Muzeów, jednak opatrzność nade mną czuwała i zaniechałam tego pomysłu. Szczęście, bo w muzeach były podobno tłumy, a ja nie jestem zwolenniczką tłoczenia się gdziekolwiek i uczestniczenia w zbiorowym sprincie po muzealnych salach. Wybiorę się w innym terminie;))
W pracy constans. A constans nie znaczy bynajmniej spokojnie - u Pawła na biurku góra sprawozdań finansowych do wprowadzenia, a kolejne napływają. W międzyczasie staram się napisać annual review, które to skończyć mam do końca maja, a 'w zasadzie to szybciej, bo we Wrocławiu już szykują kolejną transakcję i będziesz się nią zajmowała'. Super, wreszcie pojawia się szansa na 'pobycie analitykiem', a ja nie bardzo mam kiedy;)) Plus jest taki, że przyjęli kilka nowych osób, teoretycznie więc nie jestem już na końcu łańcucha pokarmowego. No, ale zobaczymy;)
Na koniec pokażę Wam, jak to się ostatnio odchamiam:)
Katie Melua. Zdjęcie robione, oczywiście, z przedostatniego rzędu, ale spoko, jak już zostanę prezesem banku ( :D ), to siądziemy sobie i w pierwszym;))
Ten pan w środku to Robin Cook. Tak tak, ten od trillerów medycznych. Podpisał nawet dla mnie książkę i uścisnął rękę (powiedział, że mam bardzo zimne dłonie, czy to coś znaczy?:)). W każdym razie, spotkanie świetne, facet świetny, ale tłumacza należałoby odstrzelić:)
Odnoszę wręcz wrażenie, że dużo łatwiej jest pisać bloga w stylu "nikt mnie nie kocha". Albo inaczej - dużo łatwiej znaleźć czytelników takich wywodów, bo nieszczęście ludzkie zawsze znajdzie sobie więcej czytelników. A więcej czytelników to łatwiejsze pisanie - bo człowiek jest istotą próżną i chciałby być zauważany;)
Co tam w Wielkim Mieście? Pada. Na szczęście, jest weekend, więc nie trzeba nigdzie się ruszać. Miałam ochotę wybrać się wczoraj na Noc Muzeów, jednak opatrzność nade mną czuwała i zaniechałam tego pomysłu. Szczęście, bo w muzeach były podobno tłumy, a ja nie jestem zwolenniczką tłoczenia się gdziekolwiek i uczestniczenia w zbiorowym sprincie po muzealnych salach. Wybiorę się w innym terminie;))
W pracy constans. A constans nie znaczy bynajmniej spokojnie - u Pawła na biurku góra sprawozdań finansowych do wprowadzenia, a kolejne napływają. W międzyczasie staram się napisać annual review, które to skończyć mam do końca maja, a 'w zasadzie to szybciej, bo we Wrocławiu już szykują kolejną transakcję i będziesz się nią zajmowała'. Super, wreszcie pojawia się szansa na 'pobycie analitykiem', a ja nie bardzo mam kiedy;)) Plus jest taki, że przyjęli kilka nowych osób, teoretycznie więc nie jestem już na końcu łańcucha pokarmowego. No, ale zobaczymy;)
Na koniec pokażę Wam, jak to się ostatnio odchamiam:)
Katie Melua. Zdjęcie robione, oczywiście, z przedostatniego rzędu, ale spoko, jak już zostanę prezesem banku ( :D ), to siądziemy sobie i w pierwszym;))
Ten pan w środku to Robin Cook. Tak tak, ten od trillerów medycznych. Podpisał nawet dla mnie książkę i uścisnął rękę (powiedział, że mam bardzo zimne dłonie, czy to coś znaczy?:)). W każdym razie, spotkanie świetne, facet świetny, ale tłumacza należałoby odstrzelić:)
Subskrybuj:
Posty (Atom)